REKLAMA
Data dodania: 19.01.2006
Paluszkowe sesje
Paluszkowe sesje

Sesja rady miasta jest wydarzeniem o znaczeniu kluczowym dla losów konkretnej społeczności. Nikt nie stworzył jeszcze zasad modelowej współpracy radnych i nie określił warunków, które powinny być spełnione, aby posiedzenie opuszczało się z poczuciem spełnienia obywatelskiego obowiązku. Jednak kilka kwestii jest ustalonych i dobrze byłoby, aby radni o nich pamiętali.

Podejmowane podczas sesji uchwały poprzedzać powinna burzliwa polemika radnych opozycji i koalicji, gdyż jedynie odpowiedni poziom merytoryczny ich dyskusji doprowadzić może do sformułowania konkretnych wniosków. Dlatego tak ważne jest, aby reprezentujące nas osoby miały coś mądrego do powiedzenia. Chodzi przecież o dobro miasta, a więc każdego z nas.

Nasze uczestnictwo w jednej z sesji Rady Miasta w Piszu pokazało, że przed naszymi radnymi dużo jeszcze nauki, aby zrozumieli, po co tak naprawdę zostali przez nas wybrani. Czasu nie mają zbyt wiele.

Tymczasem niezmiennie jest tak…

Jedni sączą ciepłą kawę, inni delektują się smakiem paluszków. Można też przeczytać zaległe smsy lub opowiedzieć sąsiadowi z prawej lub lewej, co tam u mnie słychać. Od dyskutowania są inni. Szkoda tylko, że jest ich tak niewielu. Parę osób zainteresowanych jest żywą dyskusją, bo tak naprawdę to chyba tylko oni zorientowani są o co chodzi w tej polityce. Takie bynajmniej odnieść można wrażenie uczestnicząc w posiedzeniu małomównej rady. Siedzą, piją, lulki palą… i w dodatku nie za darmo.

A przed wyborami było tak kolorowo. Zapewnienia, że „nikt inny, tylko ja będę dobrze dbać o interesy mieszkańców”, że „poprzednia władza nic nie zrobiła… to musi się zmienić”, wreszcie „zmniejszymy bezrobocie, wypromujemy miasto, przyciągniemy turystów…”

I co z tego pozostało? Obiecanki - cacanki.

Włodarzy miasta bierzemy pod lupę często. Jeżeli nie ma gdzieś chodnika, brakuje latarni, winny jest burmistrz. A gdzie wina radnych, którzy nie zagłosowali, gdy było trzeba; którzy nie zgłosili takiej potrzeby, bo im się nie chciało? O to jakoś nikt nie pyta.

Mało kto wie tak naprawdę, co dzieje się podczas takiego posiedzenia. Godziny przedpołudniowe w roboczy dzień, to dla „wybrańców” jedynie odpowiednia pora. Większość zarabia uczciwie na chleb. Nie znaczy to jednak, że publiki nie ma wcale. Na każdą sesję przybywają tłumnie sołtysi. Zastanawiające jest tylko po co tracą swój cenny czas, bo z pewnością nie po to, by przysłuchiwać się dyskusji.

Ich zainteresowanie koncentruje się na tym, czy wypada wyjść po godzinie, czy lepiej posiedzieć dwie, by zasłużyć na jakieś tam grosze, które otrzymują za swoją „wizytę”. Ale ile czasu można jeść, pić i opowiadać dowcipy pół-szeptem? Nudzą się biedni okrutnie, więc ci, którzy przyszli by rzeczywiście posłuchać debaty radnych muszą nadstawiać uszu, bo uciszyć sołtysów jest bardzo trudno.

Żenujące widowisko, to chyba jedyne trafne określenie dla tego, co dzieje się raz w miesiącu na sali Urzędu Miejskiego, a co nazywa się szumnie Sesją Rady Miasta.

Za parę chwil znów będziemy się zastanawiać kogo wybrać na naszego reprezentanta w radzie. Dobrze, aby tym razem liczyły się dla nas argumenty, a nie jakieś tam hasła pod publiczkę. By podpowiedzi znajomych nie były naszym głosem. Poznajmy swoich radnych i zastanówmy się komu dać szansę na kolejnych kilka lat, a kogo definitywnie odesłać z kwitkiem.

Opinie i komentarze

Komentarze

Brak komentarzy, bądź pierwszy!

Dodaj Komentarz

5000
Piski Portal Internetowy Piszanin | Wydawca - MASURIA® Krzysztof Szyszkowski | Kopiowanie zawartości bez zgody wydawcy jest zabronione
Polityka Prywatności | Kontakt