- Co to za klapa? Zastanawiali się zapewne turyści, którzy w piątek, sobotę, czy niedzielę przy prawie 30 stopniowym upale odwiedzili piski Plac Daszyńskiego. Miejscowym tłumaczyć nie trzeba było, że to oznaczone kanciastymi wzorami miejsce nie jest tajemniczym zejściem do podziemnych korytarzy piskiej starówki, a włazem konserwacyjnym osławionej fontanny, która kosztowała dużo, kosztuje dużo i kosztować dużo będzie.
Zagubieni wędrowcy, którzy tylko przejeżdżali przez Pisz na północ Mazur, w poszukiwaniu lepszego miejsca spędzenia słonecznej majówki, nie wiedzieli, ze ta klapa to obskurny właz techniczny do miejskiej fontanny. Bardzo drogiej w utrzymaniu instalacji, o której gospodarz chyba zapomniał.
Można się tylko domyślać, że zapomniał, albo zwyczajnie popijał piwko i smażył kiełbaskę na słonecznej, upalnej majówce, a sprawy dotyczące najbardziej reprezentacyjnej części miasta zupełnie go nie obchodziły...