Skrzynka pocztowa prawie nigdy nie jest pusta. Ten fakt potwierdzić mogą nawet te osoby, które dawno już korzystają z dobrodziejstw poczty elektronicznej.

 

Rzadko kto teraz kolekcjonuje pocztówki lub przejawia zdolności epistolograficzne. Skąd się więc bierze nasza korespondencja? A to wyśle ją „zaprzyjaźniony” sklepik, a to nieznany przedsiębiorca. Efekt jest taki, ze nasi „nadawcy” zapychają nam ulotkami skrzynkę pocztową, niczym mailowy spam nasze internetowe konta. Jesteśmy bombardowani najróżniejszymi ofertami, niepowtarzalnymi promocjami, choć wcale nie jesteśmy nimi zainteresowni. Czy jest sposób na ten zmasowany atak?

 

Można złożyć pisemne żądanie, że nie wyrażamy zgody na umieszczanie w naszych skrzynkach ulotek reklamowych - mówi Sławomir Konopka, p.o. Kontroler Ekspedycji i Służby Doręczeń Oddziału Pocztowego w Piszu - Pismo takie należy złożyć na poczcie, bądź przekazać listonoszowi. Gwarantujemy wówczas, że do skrzynki trafiać będzie wyłącznie prywatna korespondencja.

 

Poczta nie może jednak w 100% zapewnić nas, że w skrzynce nie znajdziemy druków bezadresowych. Ulotki roznoszą bowiem nie tylko listonosze. Wiele osób trudni się ich dystrybucją i to najczęściej one, sobie tylko znanymi sposobami, wpychają reklamę do naszej skrzynki. Tym samym łamią prawo, gdyż wyłącznie listonosz może umieszczać tam masową „korespondencję”.

 

To denerwujące, gdy na klatce schodowej przewalają się papiery, - mówi lokatorka - ci co je rozkładają powinni postawić jakieś kosze na śmieci. Kto przeczyta ulotkę, wyrzuca i jest porządek.

 

U mojej znajomej w Warszawie spółdzielnia zamontowała stojaki na reklamy – dodaje inna – ale Pisz, to za małe miasto...

 

Nikt nie zabroni reklamować towarów czy usług, jednak dla wszystkich byłoby lepiej, by robić to na jakimś poziomie i w sposób zorganizowany, jak to robi poczta. Stosami ulotek porozkładanych na skrzynkach, czy porozrzucanych na klatce schodowej bardzo łatwo zniechęcić klienta.