Ujemna temperatura, opady śniegu, zamarznięte jeziora… zima ma wiele uroku, jednak jak wszystko, czego jest w nadmiarze, może się szybko znudzić. Dość mamy już ubrań „na cebulkę”, czapek i szalików, z przyjemnością powitalibyśmy już wiosenne słońce.

Ta chłodna aura, zapewne jeszcze bardziej niż nam, dała się we znaki zwierzętom. Niskie temperatury oraz gruba, zamarznięta pokrywa śnieżna, utrudniają im dostęp do pokarmu. Małe zwierzęta - zające, kuropatwy, bażanty, małe dziki bez naszej pomocy są praktycznie bezradne.

Minister środowiska Jan Szyszko zaapelował do dzieci i dorosłych, szkół i organizacji pozarządowych o zimowe dokarmianie zwierząt w lasach, na polach oraz ptaków w miastach. Do apelu ministra dołączył się łowczy Lasów Państwowych Jan Błaszczyk.

W przypadku dokarmiania zwierząt żyjących w lasach, bardzo ważną rzeczą jest to, by nie karmić ich na własną rękę. Trzeba najpierw skontaktować się z leśniczym lub najbliższym kołem łowieckim - leśnicy wskażą miejsca, w których karmę należy wysypać. Nie można zostawiać jej w przypadkowych miejscach.

Głodne ptactwo skorzysta z pewnością z naszej gościnności, gdy wystawimy na parapety czy balkony karmniki (niestety to coraz mniej popularna forma dokarmiania). Możemy zawiesić w nich kawałek słoninki, która nie zamarza nawet w niskich temperaturach, wysypać okruszki chleba, czy ziarna. Wdzięczne za okazaną pomoc będą również łabędzie, które nie pogardzą nawet skórką starego chleba.

Przy takiej pogodzie warto dokarmiać zwierzęta aż do pierwszych dni przedwiośnia, jednak należy pamiętać o tym, że w tych działaniach trzeba być konsekwentnym, czyli systematycznie, w tym samym miejscu zostawiać karmę dla zwierząt. One bardzo szybko przyzwyczajają się i wystarczy, że karmę zostawimy tylko raz w określonym punkcie, następnego dnia w tym samym miejscu będą czekały na kolejną porcję jedzenia.