REKLAMA
Data dodania: 09.12.2005
Biały Miś był dla mnie
Biały Miś był dla mnie

Biały Miś... dla dziewczyny. Ta piosenka powstała w 1970 roku. Wtedy to mój mąż, Mirosław Górski, przebywał w wojsku w Olsztynie. „Biały Miś”, to krótko mówiąc, wyraz jego tęsknoty za rodziną i łączących nas uczuć.

Byliśmy wtedy małżeństwem z dwuletnim stażem i małym synkiem Andrzejem. To właśnie nasz syn jest tytułowym „Białym Misiem” - miał włosy białe jak mleko.

Pierwszy raz usłyszałam „moją” piosenkę, wraz z dedykacją, wiosną 1970 roku. Następnie była wiele razy grana przez zespół „Dowcipnisie” i „Dobosze”, na dancingach w restauracji „Myśliwska”, gdzie zespół miał kontrakt, oraz na weselach w najbliższym sąsiedztwie Pisza. Bardzo często była też śpiewana i grana na biwakach nad jeziorami:  Brzozolasek, Mały Wiartel i Roś. W 1975 roku zespół został zaangażowany na sezon letni do baru „Pod Sosnami” w Wiartlu przez nieżyjącą już p. M. Dusza. Tu także piosenka cieszyła się niesłabnącym powodzeniem. Tu też została usłyszana przez jakiś profesjonalny zespół muzyczny z Łodzi.

Jakież było nasze zdumienie, gdy następnego roku usłyszeliśmy właśnie tę piosenkę śpiewaną i graną na dancingu w Łowiczu (woj. Łódzkie), potem w „Lecie z radiem”, które nawet poszukiwało autora tej piosenki. Ponieważ mój mąż traktował tę melodię niezwykle prywatnie, nie bardzo chciał się tej prywatności pozbyć.

O wiele większą niespodziankę sprawił nam cioteczny brat męża, notabene członek zespołu i świadek powstania piosenki, Ryszard Kozikowski, po powrocie z USA. Przywiózł ze sobą, właśnie z Ameryki, kasetę z nagraniem „Białego Misia”.

Potem piosenka zaczęła brzmieć na wszystkich targowiskach, ulicach, w radiu i telewizji. Mój mąż był ogromnie zaskoczony, nigdy się nie spodziewał, że ta prosta dedykowana żonie melodia zrobi tak oszałamiającą karierę. Przez jednych wyśmiewana i nazywana „piosenką chodnikową”, przez innych uwielbiana i wywołująca łzy wzruszenia. Nagrania kasetowe tej melodii mają nieco zmienioną aranżację w odniesieniu do oryginału, ale i tak jest to właśnie ta piosenka.

Mój mąż nigdy nie upominał się o prawa autorskie i dalej nie chce tego czynić, gdyż uczucia nie mają ceny i nie są na sprzedaż. Nie chodzi nam o żadne pieniądze z tytułu tantiem, ale postanowiłam tę prawdę wyjawić, aby sprawiedliwości stało się zadość, a mój mąż miał należną mu satysfakcję. Robię to również dlatego, że dzięki piosneczce „Biały Miś” nasze małżeństwo przetrwało szczęśliwie 38 lat!

Moim skromnym zdaniem fenomen tej banalnej i prostej piosenki, polegał na zawartym w niej niezwykłym potencjale emocjonalnym, który emanuje do dziś. Życzyłabym wszystkim kobietom, aby ich mężczyzna złożył im podobny hołd, jaki ja otrzymałam od mojego męża. Piosenka ta zawsze była w tle naszego małżeństwa i, mimo różnych w nim okresów, zawsze je cementowała. Jest jak powracająca fala wspomnień naszej młodości, tamtych uniesień i żaru uczuć.

Dziś, kiedy świat pędzi w oszałamiającym tempie, a uczucia straciły swą wartość, to co napisałam może wydać się banalnie śmieszne. Media nie bardzo chcą informować o sprawach i bohaterach pozytywnych, dlatego przez te wszystkie lata, obawiając się śmieszności i zbrukania tego co dla nas ważne, zachowaliśmy milczenie.

Teraz, kiedy nasze dzieci: Andrzej, Tomasz i Krystyna wyjechali z kraju, a my jesteśmy w takim wieku, że wszystko możemy i nic nie musimy, przyszedł czas na ujawnienie powyższego.

Mamy oryginalne nagrania tej piosenki w wykonaniu zespołów „Dowcipnisie” i „Dobosze”, możemy też wskazać świadków jej powstania.
 
Możemy też ... zaśpiewać ją w oryginale na żywo. Zawsze z wielką przyjemnością.

Maria Górska

Opinie i komentarze

Komentarze

Z powodu występowania nieodpowiednich treści oraz oszczerstw, zmuszeni jesteśmy do czasowego wyłączenia sekcji komentarzy. Naszym celem jest utrzymanie pozytywnej i bezpiecznej atmosfery dyskusji dla wszystkich użytkowników.
Piski Portal Internetowy Piszanin | Wydawca - MASURIA® Krzysztof Szyszkowski | Kopiowanie zawartości bez zgody wydawcy jest zabronione
Polityka Prywatności | Kontakt